czwartek, 29 grudnia 2011
2012 be good to me.
Tak bardzo się cieszę, że zbliża się koniec roku. Ten rok nie należał do najbardziej udanych w moim życiu. Zdarzyło się wiele złego. Ale bez tego złego nie byłabym tym kim jestem teraz. Zakończyłam pewne sprawy, pewnie może rozpoczęłam. Chciałabym, żeby 31 grudnia był moim pożegnaniem z przeszłością, a 1 stycznia był rozpoczęty z uśmiechem na twarzy. Mam zamiar szaleć i nie przejmować się opinią innych o mnie. Zostawić wszystko za sobą i przez chwilę poczuć się wolna. Poczuć, że mogę wszystko. Że cały świat jest w zasięgu mojej ręki. Mam nowe plany i marzenia na zbliżający się rok i będę dążyć do ich spełnienia. Nie mam zamiary już oglądać się za siebie. To co ma się stać i tak się stanie, a to co się stało nie będzie już cofnięte. Zaczynam nowy rozdział w swoim życiu, które chcę zmienić nie do poznania. Czuję się na to gotowa, silna by dojść do celu. Może w tym roku dopisze mi szczęście. Może dopisze mi towarzystwo, ludzie którym będę mogła wreszcie bezgranicznie zaufać, którzy nie uciekną ode mnie bo będzie im tak łatwiej, albo dlatego, że mam trudny dzień. Oni zostaną na zawsze. W taką przyjaźń właśnie wierzę. Jak co roku mam życzenie na ten nowy. Teraz to życzenia przewyższa wszystkie moje pragnienia, wszystkie które kiedykolwiek miałam. Jest bardzo ważne. Liczę, że może w tym roku się spełni. Nie zdradzę go nikomu, nie wypowiem go ani nie napisze na kartce, którą później spale. Zostawię je głęboko w sercu, licząc na jego spełnienie. Wiem, że szczęściu trzeba czasem pomóc, jestem gotowa na poświęcenia. Poświęcenie, jest warte by osiągnąć ten cel...
poniedziałek, 26 grudnia 2011
Deja Vu. Czuje jak znów coś się powtarzało. Pewien cykl zaczynał od nowa. Początek koła, które kręci się coraz szybciej. Dzieje się to samo.. Wciąż i wciąż powtarzają się te same sytuacje, uczucia, myśli.. Relacje z innymi polepszają lub pogarszają się. Tracę tych na których mi zależy. Tak bardzo zależy. Nie umiem niczego zmienić, zostawić za sobą. Czuję się słaba. Sama. W kącie wielkiego, ciemnego pokoju. Jest mi zimno, boję się. Nie chcę zmian, których tak bardzo potrzebuje. Nie wiem też, co mam zmienić. Siebie? Otoczenie? Ludzi? Gdzie moje szczęście? Czy kiedyś wróci? Tak wiele stawiam sobie codziennie pytań. Na żadne nie znam odpowiedzi. Codziennie walczę z rzeczywistością, z szarym okrutnym życiem, które podkłada mi kłody pod nogi..
sobota, 24 grudnia 2011
Set It On Fire.
Czujesz jak wspina się od nóg po samą głowę, od włosów po stopy. Wciska się pod warstwę ochronną i rozrywa ją jak kartki papieru. Osiada na ramionach, napina mięśnie i nieprzyjemnie ściska kark. nieustanny dreszcz na plecach zamienia się w ból. Kulisz się w sobie a on osiada na powiekach, na rzęsach lepki jak lukier zlizywany z pączków. Stajesz. Oczami wielkimi, jakby niewidzącymi patrzysz w przestrzeń. Chłód, jakbyś nigdy ciepła nie zaznał, ogarnia całe ciało. Zaciskasz zęby i próbujesz uwolnić się od żelaznego uścisku strachu.
piątek, 23 grudnia 2011
Love Oh Love..
Wiesz, gdy ci powiedziałam, że mało wiem o miłości, to nie była prawda. Dużo o niej wiem. Tylko ona sprawia, że warto patrzeć na świat. Cierpienie i kłamstwa. Nienawiść... Chciałoby się odwrócić i nigdy już na to nie patrzeć. Ale to, jak ludzie kochają... W całym wszechświecie nie ma nic piękniejszego. Wiem... miłość jest bezwarunkowa Ale wiem też, że jest nieprzewidywalna, nieoczekiwana, nie do opanowania, i nieznośna i... dziwnie łatwa do pomylenia z nienawiścią. Myślę... Próbuję powiedzieć, że... myślę, że cię kocham. Moje serce... Wydaje mi się, że ledwie się mieści w mojej piersi. Jakby już do mnie nie należało. Jakby należało do ciebie. I jeśli byś go zapragnął, nie chciałabym nic w zamian. Żadnych prezentów, majątku, dowodów miłości. Nic prócz świadomości, że odwzajemniasz moją miłość. Po prostu twoje serce... w zamian za moje.
czwartek, 22 grudnia 2011
Zbliża się koniec roku. Tyle mam nie zakończonych spraw. Tylu z nich nie chce kończyć. Z jednej strony chcę zacząć nowy rozdział, a z drugiej zostawić cząstkę mnie w starym.. Wciąż pamiętać to co się stało, relacje między mną a innymi, ale też chcę o tym zapomnieć. Zapomnieć o wszystkim co się zdarzyło... O wszystkim i wszystkich przez których cierpiałam, choć czasem tak bardzo mi ich brakuje.. Sama już nie wiem czego oczekuję od nowego roku. Może nowego życia? Daleko stąd, wśród innych ludzi w innym otoczeniu. Może obrotu pewnych spraw o 180 stopni i wywrotu mojego życia do góry nogami. Nie wiem już czego mi potrzeba bym wreszcie mogła być szczęśliwa...
niedziela, 18 grudnia 2011
You Need A Hot Girl !.
Mówią, że jestem niedojrzała. Żebym głośno nie słuchała muzyki, bo na starość będę głucha. Żebym nie siedziała na ziemi, bo w przyszłości będę chorować. Mówią, żeby się ciepło ubierać, bo jak będę starsza to będę mieć problemy ze zdrowiem. Mówią, że nie powinnam wieczorami wychodzić z domu, bo to przecież nigdy nie wiadomo co czeka za rogiem. W pochmurny dzień, mówią że powinnam zostać w domu, bo zmoknę i będę chora, bo nie warto w taką pogodę iść na rower, na spacer, na boisko. Ale ja się pytam, po jaką cholerę mam się tym martwić? Jaką mam gwarancje, że w ogóle dożyje tych dni o których tak mówią? Zresztą, po co na starość będzie mi dobry słuch, wspaniałe zdrowie, co ja w tedy będę mogła zrobić. Czy nie lepiej mieć chociaż co wspominać? Wolę czerpać garściami póki jeszcze mogę. Przestać wreszcie tak bardzo martwić się o jebane jutro.
piątek, 9 grudnia 2011
Czemu ciągle na tym świecie stykam się z dwulicowością? Czemu każdy facet musi kłamać i oszukiwać? Czemu kobiety tego nienawidzą? Czy potrafimy ufać chłopakom? Otóż nie. Wymagamy od nich słowności, szczerości i zaufania. Ale taki chłopak się praktycznie nie zdarza. A ja jednak mam to szczęście, że takiego poznałam. Tylko wszystko spierdoliłam poprzez wydarzenia z przeszłości odbite na tym co dzieje się teraz. Boję się, że teraz już będzie tylko gorzej, że on się zmieni. Zmieni swoje nastawienie do świata, do ludzi, do mnie. Boję się, że go stracę. Stracę to co nas łączy. Szczególna więź zwana przyjaźnią. Bratnie dusze to rzadkość. Udało mi się. Mam tylko masę obaw i stos zmartwień...
Nie zmieniaj się D.
Nie zmieniaj się D.
czwartek, 8 grudnia 2011
Życie.
Każdego ranka, po przebudzeniu, otrzymujemy kredyt w wysokości 86.400 sekund życia na dany dzień. Kiedy wieczorem kładziemy się spać, niewykorzystana reszta sekund nie przejdzie na następny dzień. To, czego nie przeżyliśmy w ciągu dnia, jest na zawsze stracone, pochłonięte przez wczoraj. Każdego następnego ranka rozpoczyna się ta sama magia, znowu otrzymujemy taką liczbę sekund życia i wszyscy zaczynamy grać w tę nieodwracalną grę: bank może zamknąć nam konto w najbardziej nieoczekiwanym momencie, bez żadnego ostrzeżenia – w każdej chwili może zatrzymać nasze życie.
czwartek, 1 grudnia 2011
Aim.
Dzień w którym nie zamieniłam z Tobą żadnego słowa to tylko 24 godziny męczarni. Dzień bez Ciebie, jest niczym najgorsza z kar, która dłuży się w nieskończoność. Noc bez twojego " Dobranoc " zamienia się w parę godzin rozmyślania nad życiem i tym co robię źle. Uzależnienie od Ciebie jak od narkotyku, przybrało wyższy poziom. Z każdym dniem pragnę zaciągać się Tobą coraz bardziej i bardziej. Wprawiasz w ruch najmniejsze cząsteczki mojego ciała. Serce bije szybciej i szybciej, źrenice powiększają się. Czuję, że bez Ciebie nie mogłabym istnieć. Moje pragnienia straciłyby swoją siłę. Zabrakłoby mi celu.
niedziela, 27 listopada 2011
My life sucks more.
Nie ma nic gorszego od zwykłego przyzwyczajenia. Od zwykłego wyciągania z szafki dwóch kubków zamiast jednego i wybuchanie płaczem, na samo dno herbaty. Nie ma nic bardziej toksycznego niż nadzieja, że coś trwa wiecznie, że uczucia nie przemijają, a ludzie nie odchodzą. Widywanie kogoś jedynie po zamknięciu swoich oczu jest najgorszą, najbardziej prymitywną formą cierpienia. Zapomnienie zapachu, dreszczy na plecach poprzedzonych dotykiem. Z czasem spojrzenia, które kiedyś było wszystkim. A to wszystko odeszło, pozostawiając nas z pustymi rękami i sercem, jak okradziony ze swojego minimalnego dobytku, bezdomny.
sobota, 26 listopada 2011
Hurry Up And Save Me.
Czasem jest źle, w innej chwili natychmiast dobrze. Wszystkie wydarzenia się ze sobą przeplatają. Gdy łączymy wszystko w całość tworzy się komiks. Komiks z postaciami złymi i dobrymi, tymi które wykorzystują nas na każdym kroku i tymi, które starają się pomóc. Każdy z nas, ma w życiu Supermana i Batmana, Hulka i Doktora Zło. Ludzi z naszego otoczenia możemy przyrównać do różnych postaci. Czasem okazuje się to porównanie błędne. Lecz w większości przypadków niestety nie pomyliliśmy się. Rzeczywistość boli i zmienia się z każdą naszą decyzją na lepsze, czy gorsze. Każda nasza myśl zmienia przyszłość nie do poznania. Nie możemy już wrócić. Więc żyjmy chwilą czerpiąc z niej jak najwięcej korzyści.
wtorek, 15 listopada 2011
I'm in love with a criminal.
Dlaczego tak jest, że kiedy całkowicie otworzymy nasze serce dla kogoś, dla jednego zwykłego człowieka, nagle staje się On w naszych oczach kimś lepszym, kimś wspaniałym. Kimś zbyt idealnym, by mógł istnieć na prawdę? A gdy sądzimy, że już nic nie może zepsuć tego szczęścia, wtedy ten zwyczajny, szary człowiek zadaje nam cios, po którym nie umiemy się pozbierać, choćbyśmy nie wiem jak bardzo chcieli podnieść się z powrotem na nogi. Wywiera on taki wpływ, taki mocny, że niemożliwym jest dla nas uśmiechnąć się szeroko i powiedzieć, że to nic. Że nic się nie stało. Że damy radę.. Tak się nie da. To wszystko stało się takie trudne. Takie zagmatfane.
niedziela, 13 listopada 2011
As long as you know.
Wiesz... Myślałam, że tylko tracę czas na głupie marzenia, ale zdałam sobie sprawę, że człowiek nigdy nie będzie w stanie wynaleźć wehikułu czasu. Wrócić wstecz możemy dzięki wspomnieniom, a w przyszłość patrzymy przez marzenia. Nie da się zmienić tego co się wydarzyło. Tak już widać musiało być. Każda nasza decyzja wpływa na to kim jesteśmy i co się z nami wkrótce stanie. Nasze cechy docierają się wraz z bolesnymi sytuacjami czy szcześliwymi zakończeniami. Wszystko ma swoje dobre strony, trzeba umieć je tylko dostrzec.
W moim życiu wydarzyło się wiele złego, ale bez tego nie byłabym tą samą Madzią, którą jestem teraz. Nigdy nie zmieniłabym się na lepsze. Kiedyś potrafiłam tylko siedzieć w pokoju i użalać się nad sobą, nad tym co zrobiłam źle lub tym czego wogóle nie zrobiłam. Dziś, ingeruje w swoje decyzje. Jestem pewną siebie, odważną osobą, która nie boi się zmierzyć z rzeczywistością. I wiecie.. jestem z siebie dumna.
W moim życiu wydarzyło się wiele złego, ale bez tego nie byłabym tą samą Madzią, którą jestem teraz. Nigdy nie zmieniłabym się na lepsze. Kiedyś potrafiłam tylko siedzieć w pokoju i użalać się nad sobą, nad tym co zrobiłam źle lub tym czego wogóle nie zrobiłam. Dziś, ingeruje w swoje decyzje. Jestem pewną siebie, odważną osobą, która nie boi się zmierzyć z rzeczywistością. I wiecie.. jestem z siebie dumna.
sobota, 12 listopada 2011
I co wieczor zmywam usmiech z twarzy..jak tusz z rzes.
Nie kochasz a jednak cały czas o nim myślisz, jest ci obojętny, a wciąż za nim tęsknisz, udajesz, że nic dla Ciebie nie znaczy ale chcesz go zobaczyć, chcesz o nim zapomnieć ale nie potrafisz...Wiesz w czym tkwi problem?
W sentymencie, kurwa. Idziesz ulicą i przypadkowo go spotykasz, nogi miękną, rytm serca błyskawicznie przyśpiesza, spuszczasz wzrok... Łza spływa po policzku, a w głowie natłok wspomnień. Myśl: '' czy on teraz myśli o tym samym co ja? '' - nurtuje Cię coraz bardziej. Przyśpieszasz krok, chcąc o tym wszystkim na zawsze zapomnieć. Miękniesz. Siadasz na krawężniku i zaczynasz płakać. Chowasz twarz w dłoniach. Tak bardzo chcesz żeby zawrócił i powiedział, że bez Ciebie to już nie to samo, że jego życie straciło sens... Wstajesz. Wcale nie czujesz się silna. Ale musisz iść dalej. Wycierasz łzy rękawem kurtki. Odwracasz się i patrzysz jak w oddali on znika za rogiem. Z zaciśniętymi zębami powtarzasz: muszę otworzyć nowy rozdział, w którym nie ma miejsca dla Ciebie''. Muzyka pozwala Ci choć na chwilę oderwać się od tego.
Wyobraziłam sobie siebie w tej sytuacji... ;||
wtorek, 8 listopada 2011
Cześć. Jeśli chcesz to ja jestem. Jeśli nie chcesz, też jestem. Jeśli czekasz jestem, jeśli nie czekasz nadal jestem. Ja czekam. Czekam na twój znak. Czekam aż się odezwiesz. Za dużo moich starań już poszło na marne. Nie potrafiłeś nawet odpowiedzieć na moje wiadomości. Twierdząc, że dużo dla mnie znaczysz myliłam się. Chyba Cię nienawidzę. Nie wiem już co o Tobie myślę. Czy w ogóle o Tobie myślę. Masz rację staram się nie. Staram się zapomnieć o minionej sobocie spędzonej z Tobą, choć znaczyła dla mnie wiele. Nie mam już siły biegać za Tobą i czekać aż łaskawy będziesz się do mnie odezwać. KONIEC. Ja dyktuję warunki. Jeśli coś Ci nie pasuje to po prostu odejdź i nie zawracaj mi głowy. Wyjdź z moich myśli i już nigdy do nich nie wracaj. Nie waż się stać zawsze na pierwszym miejscu. Od dzisiaj nie liczysz się. Żywię do Ciebie nienawiść, to wszystko mnie przerosło. Za dużo się wydarzyło. Przesadziłeś. A ja kolejny raz dałam się nabrać na twoje gierki. Nie pozwolę Ci się sobą bawić. NO WAY!.
A myślałam, że tym razem będzie już dobrze. Że wszystko wróci na swoje miejsce. ;(
I'm Done With You Now.
Czerwone paznokcie zaczęły stukać rytmicznie o blat ławki. Mijały minuty. Miała gdzieś to, że koleżanka obok mówi jej żeby przestała, nie zauważyła nawet kiedy w klasie wszyscy ucichli i spojrzeli w jej kierunku, nawet nauczyciel zwrócił jej uwagę. Nic nie słyszała, była zupełnie w innym świecie. Dopiero dzwonek przywrócił ją do rzeczywistości, a równo z nim dostała sms'a. Był od niego, odruchowo cisnęła telefon na dno torby. Wyszła z klasy roztrzęsiona. Jej serce ucichło, i nie miała już sensu na wstawanie z łóżka w poniedziałek, nagle wszystko stało się bezsensu i bez znaczenia.. Ich pomylona znajomość skończyła się równie szybko jak i zaczęła. Tyle, że dla niej to było coś więcej niż tylko zwykłe '' cześć '' czy uścisk na powitanie, za każdym razem przytulając go zapamiętywała zapach jego słodkich perfum, rozpoznawała z daleka jego sposób chodzenia, znała jego gust. A teraz w jednej chwili napisał: '' Mam dziewczynę. '' I wszystko się skończyło.
Powiedziałam tylko krótkie '' żegnaj '' w myślach dodałam :Na zawsze. Nienawidzę cie.
sobota, 5 listopada 2011
Kiedyś czułam intensywniej, dziś już tylko myślę.
Tak wiele piosenek wyraża moje uczucia. Co najmniej parę linijek tekstu pasuje do tego co teraz czuję względem siebie lub innych. Z łatwością mogę przypisać słowa do przeszłości i ludzi. Wciąż coś mi się z kimś kojarzy. Słowa tak niemiłosiernie raniące. Trafiające do wnętrza. Rozdzierające duszę wspomnienia. Pozostaje tylko upić się przeszłością i choć na chwilę zostawić ją za sobą..
niedziela, 23 października 2011
Tak wiele nas łączyło. Teraz już nie umiemy rozmawiać ze sobą tak jak wcześniej. Jesteś mi jak siostra, może już byłaś. Nie wiem. Tak wielu rzeczy nie wiem, nie umiem ich ustalić patrząc na twoje zachowanie. Co się z nami stało? Przetrwałyśmy tak wiele kryzysów. Zawsze starałam się pomóc. Odcięłaś się. Nie chcesz mi powiedzieć co się stało. Może nie umiesz mi tego powiedzieć. Może za bardzo naciskam? Sama już nie wiem jak postępować. Co robić, żeby wreszcie było dobrze? Ciągle coś nam przeszkadza. Nie ufamy sobie już tak jak wcześniej, nie widujemy się tak często. Teraz każda ma swoje sprawy, którymi nie dzieli się z drugą. Teraźniejszość całkiem mija się z przeszłością, która tak wiele dla mnie znaczyła.
piątek, 21 października 2011
My diary.
Świat wypadł mi z rąk. Nie potrafię już wszystkiego ogarnąć. Okazje do zmian, wymykają się spod moich dłoni. Uciekają przez palce. Tak sprytnie nie dają się uchwycić. Gdy ruszam, by je wreszcie dogonić jest już za późno. Uciekły. A ja po raz kolejny wytykam sobie swoje błędy. Po raz kolejny obwiniam siebie za to czego nie zrobiłam. Znów przychodzi chęć zmian. Znów staram się do nich doprowadzić. Zrobić tak, żeby wreszcie wszystko potoczyło się po mojej myśli. To, na czym mi najbardziej zależy idzie na pierwszy plan. Z czasem uczę się, nie popełniać już tych samych błędów. Z czasem wszystko wydaje mi się łatwiejsze. Dorastam i nabywam doświadczenia. Choć coraz częściej mówię, że kiedyś moim problemem był nieodpowiedni kolor długopisu, w przyszłości będę w ten sam sposób mówiła o tym co dzieje się teraz. Mądrość dochodzi do nas po fakcie. Czemu zawsze inni mieli rację radząc nam jak postąpić? Bo nie są w naszej sytuacji, a obserwują ją '' z boku ''.
środa, 19 października 2011
Two lonely people.
Zimno mi. czemu nikt mnie nie przytuli? Gdzie jest osoba, która ogrzałaby swoimi dłońmi moje, a ramionami objęła dygoczące ciało? Gdzie jest? Z jednej strony nie dziwię się, przecież mnie nie da się kochać. Nie umiem być idealna, sprostać czyimś wymaganiom, choć chcę, tak bardzo chcę. Ale czemu nikt nie próbuje? Nie podejdzie i nie zapyta: pokochać cię? Albo niech i nawet nie pyta, po prostu przytuli mnie najsilniej jak potrafi. mogłabym wtedy poczuć się bezpiecznie, chociaż na moment. Może potem, znów zostałabym sama, ale warto, czyż nie? Każde wspomnienia są lepsze, niż samotność od zawsze, na zawsze.
poniedziałek, 17 października 2011
I miss You.
Czemu wszystko o czym mówią do mnie inni, kojarzy mi się z miłością? Wszystko kojarzy mi się z Tobą. Wracają wspomnienia, bezlitośnie biegają w mojej głowie. Chyba im tam dobrze bo nie chcą wyjść. Tyle już czasu próbuję się ich pozbyć, wygonić na zawsze. Ale już kiedy mi się udaje, widzę Ciebie samego, przygnębionego, siedzącego na ławce w parku. Mam wtedy wielką chęć zapytać co u Ciebie? Jak sobie radzisz? Czemu jesteś smutny? Nie mogę. Nie wiem jak zareagujesz na moją obecność. Może mnie nienawidzisz. Nie wiem co ukrywasz w środku. Przechodzę obok kryjąc twarz w dłoniach, płaczę. Nigdy nie lubiłam jak byłeś smutny. Często płakałam razem z Tobą, przeżywaliśmy razem najgorsze chwile. Co się z nami stało? Wolałeś ją ... Myślałeś, że będzie już przy Tobie zawsze. Nic nie trwa wiecznie kochanie. Pozostało mi tylko czekać, aż w końcu odezwiesz się pierwszy. Tylko, że wtedy może być już za późno.
Nie widziałam Cię już od miesiąca
I nic. Jestem może bledsza, trochę śpiąca,
trochę bardziej milcząca.
Lecz widać można żyć bez powietrza.
Nie widziałam Cię już od miesiąca
I nic. Jestem może bledsza, trochę śpiąca,
trochę bardziej milcząca.
Lecz widać można żyć bez powietrza.
piątek, 14 października 2011
Love is a bitch.
Potrzebowałam tego jak powietrza.
Nikt jednak nie mógł mnie usłyszeć.
Nikt nie mógł wysłuchać.
Żadnych słów.
Żadnego dźwięku.
Żadnego głosu.
Nie mogłam nawet uciec w sny.
Dokonano wyborów.
Żaden zn ich nie był moim.
Na początku zastanawiałam się czy to piekło.
A potem już wiedziałam, że tak.
Może czasem żałuję zbędnie wypowiedzianych słów, bezsensownych gestów, zmarnowanego czasu. Ja po prostu nie umiem być kukiełką w czyimś świecie. Chcę wprowadzić swoje zmiany w scenariuszu. Przystosować do siebie odgrywaną przeze mnie postać. Wiem, że nie ma tak łatwo i nie wystarczy, że przyjdę ''na gotowe''. To ja muszę to poskładać. Powkładać do odpowiednich szufladek w mózgu. Zająć się sprawami bardzo ważnymi, a te mniej ważne zostawić na później. To od moich decyzji zależy moje życie. Popełniłam już za dużo błędów. Zbyt wiele pochopnych decyzji podjęłam, zbyt wielu ludzi zraniłam. Staram się poprawić, ale sama nie dam rady. On jest przy mnie, stara mi się pomóc, choć Jego też nie raz skrzywdziłam. Nie jestem idealna, nie chcę taka być. Na własnej skórze chcę doświadczać swoich błędów, żałować ich, naprawić je. Myśleć o tym 'co by było gdyby...'
Czasem mam ochotę zamknąć się w pokoju, usiąść pod ścianą i płakać. Po prostu płakać. Często tak trudno jest mi się pozbierać. Wrócić do realnego świata. Nie umiem tak łatwo zapomnieć. Jestem zbyt czuła na krzywdę innych. Nie potrafię tylko siedzieć pod ścianą i użalać się nad sobą - choć często właśnie na to mam ochotę. Może i nie jestem rozsądna, czasem zachowuję się jak małe dziecko, ale to nadal ja.
Nikt jednak nie mógł mnie usłyszeć.
Nikt nie mógł wysłuchać.
Żadnych słów.
Żadnego dźwięku.
Żadnego głosu.
Nie mogłam nawet uciec w sny.
Dokonano wyborów.
Żaden zn ich nie był moim.
Na początku zastanawiałam się czy to piekło.
A potem już wiedziałam, że tak.
Może czasem żałuję zbędnie wypowiedzianych słów, bezsensownych gestów, zmarnowanego czasu. Ja po prostu nie umiem być kukiełką w czyimś świecie. Chcę wprowadzić swoje zmiany w scenariuszu. Przystosować do siebie odgrywaną przeze mnie postać. Wiem, że nie ma tak łatwo i nie wystarczy, że przyjdę ''na gotowe''. To ja muszę to poskładać. Powkładać do odpowiednich szufladek w mózgu. Zająć się sprawami bardzo ważnymi, a te mniej ważne zostawić na później. To od moich decyzji zależy moje życie. Popełniłam już za dużo błędów. Zbyt wiele pochopnych decyzji podjęłam, zbyt wielu ludzi zraniłam. Staram się poprawić, ale sama nie dam rady. On jest przy mnie, stara mi się pomóc, choć Jego też nie raz skrzywdziłam. Nie jestem idealna, nie chcę taka być. Na własnej skórze chcę doświadczać swoich błędów, żałować ich, naprawić je. Myśleć o tym 'co by było gdyby...'
Czasem mam ochotę zamknąć się w pokoju, usiąść pod ścianą i płakać. Po prostu płakać. Często tak trudno jest mi się pozbierać. Wrócić do realnego świata. Nie umiem tak łatwo zapomnieć. Jestem zbyt czuła na krzywdę innych. Nie potrafię tylko siedzieć pod ścianą i użalać się nad sobą - choć często właśnie na to mam ochotę. Może i nie jestem rozsądna, czasem zachowuję się jak małe dziecko, ale to nadal ja.
niedziela, 9 października 2011
Sky full of Light.
Nie mam już nadziei. Nie mam już siły wierzyć, że kiedyś się odezwie. Moja duma nie pozwala mi na to żeby wykonać pierwszy krok. Boję się napisać. Nie chce mu w niczym przeszkodzić. Chcę tylko odnowić nasze kontakty na których tak bardzo mi zależy. Brakuje mi jego zdania na każdy temat, jego porad i cwanego wzroku. Brak jego obecności bardzo odbił się na moim życiu. Wszędzie gdzie tylko spojrzę tam go nie ma. Czuję tę jego nieobecność. Pustkę. Zaczynam sama błądzić w swoich myślach. Tęsknota jest najgorszą rzeczą, której w swoim życiu doświadcza człowiek. Nie da się z nią wygrać. Nie da się podążyć inną drogą żeby ją ominąć.
Nie, nie będzie dobrze. Wstała, wrzuciła serce do kieszeni i wyszła.
Nie, nie będzie dobrze. Wstała, wrzuciła serce do kieszeni i wyszła.
sobota, 8 października 2011
Wszyscy mi zawsze powtarzali : '' Pamiętaj, realizuj swoje marzenia !. '' Ale w gruncie rzeczy, łatwiej powiedzieć niż zrobić. Chęci są. Brak jednak możliwości. Moja codzienność to ciągła pogoń za czasem, robię wszystko byleby nie zostać w tyle. Marzenia były, są i zawsze będą mi w tej pogoni wierne. Nigdy mnie nie opuszczą ani nie zdradzą. Wciąż przede mną tylko szara długa droga, na końcu której wreszcie mi się uda. Wreszcie dogonię moje największe marzenia, złapię i nie wypuszczę. Nie zmarnuje już szansy, przestanę słuchać innych. Zacznie liczyć się tylko moje zdanie i mój cel.
Nie wszystko mogę jednak mieć. Nie oszukujmy się, nie jest tak lekko. Nie mogę nikogo zmusić, żeby robił to czego ja chcę. Nie mogę mu powiedzieć : '' Zostań, Kochaj. ''. To nie polega na tym, żeby ktoś był przy mnie na siłę. Straciłam już tak dużo.. Zostały jednak wspomnienia. Chwile uchwycone jak na fotografii w moich myślach. Widzę to, czuję, uśmiecham się. Wciąż pamiętam jak ufnie patrzyłam w te jego cwane piwne oczy, jak kochałam jego szatański uśmieszek, jak tęskniłam oddalając się zaledwie na krok od niego. Zawsze z radością podchodził do życia, w głębi bolały go błędy innych, lecz nigdy nie dawał po sobie poznać, że coś go gryzie. Tak dobrze go znam. Nie wiem co teraz czuje, nie wiem co teraz o mnie myśli i czy kiedykolwiek jeszcze się odezwie. Źle go potraktowałam, może i mu się należało ale gryzie mnie to. I choć za dnia powtarzam, że jest mi obojętny w nocy powracają wspomnienia i znów staje się równie ważny jak kiedyś. Gdybym była mądra nie potrafiłabym mu znów zaufać. Zaufałam. Kolejny raz to wykorzystał. Od tamtego czasu, napisał tylko raz. Trafił na mój zły dzień i potraktowałam go zbyt ostro. Teraz pozostaje mi tylko czekać, aż w końcu sam się odezwie.
Nie wszystko mogę jednak mieć. Nie oszukujmy się, nie jest tak lekko. Nie mogę nikogo zmusić, żeby robił to czego ja chcę. Nie mogę mu powiedzieć : '' Zostań, Kochaj. ''. To nie polega na tym, żeby ktoś był przy mnie na siłę. Straciłam już tak dużo.. Zostały jednak wspomnienia. Chwile uchwycone jak na fotografii w moich myślach. Widzę to, czuję, uśmiecham się. Wciąż pamiętam jak ufnie patrzyłam w te jego cwane piwne oczy, jak kochałam jego szatański uśmieszek, jak tęskniłam oddalając się zaledwie na krok od niego. Zawsze z radością podchodził do życia, w głębi bolały go błędy innych, lecz nigdy nie dawał po sobie poznać, że coś go gryzie. Tak dobrze go znam. Nie wiem co teraz czuje, nie wiem co teraz o mnie myśli i czy kiedykolwiek jeszcze się odezwie. Źle go potraktowałam, może i mu się należało ale gryzie mnie to. I choć za dnia powtarzam, że jest mi obojętny w nocy powracają wspomnienia i znów staje się równie ważny jak kiedyś. Gdybym była mądra nie potrafiłabym mu znów zaufać. Zaufałam. Kolejny raz to wykorzystał. Od tamtego czasu, napisał tylko raz. Trafił na mój zły dzień i potraktowałam go zbyt ostro. Teraz pozostaje mi tylko czekać, aż w końcu sam się odezwie.
środa, 5 października 2011
I miss You.
Zaczęłam nowy rozdział. Myślałam, że juz na zawsze zamknę stary, w którym było tak dużo bólu i łez. Myliłam się. Wspomnienia zawsze nas dopadną. Najgorzej jest wieczorami, gdy przychodzi pewna godzina, kładziemy się do łóżka i nagle do głowy wpadają myśli związane z przeszłością. Te wszystkie chwile spędzone z Tobą. Nasze nocne spacery, spotkania w potajemnych miejscach, długie rozmowy. Pamiętam jak leżeliśmy pod gwieździstym niebem trzymając się za ręce i starając się zapamiętać na zawsze te chwilę. Nic się wtedy nie liczyło. Ja i Ty. Dwoje uśmiechniętych, szczęśliwych ludzi, którzy nie mogą nacieszyć się sobą. Nigdy nam się to nie udało. Wciąż czuję dotyk twoich ramion, które tak często mnie przytulały. Pod sobą czuję twoje kolana, a na szyi twój miarowy oddech. Wciąż widzę Ciebie uśmiechającego się na mój widok, tak bardzo lubiącego mój dotyk i śmiech. Moje koszulki nadal pachną twoimi słodkimi perfumami, choć minęło już dużo czasu odkąd ostatni raz mnie przytulałeś. Wciąż raniliśmy się wzajemnie, żeby potem się pogodzić i zapomnieć o wszystkim. Masz w sobie coś takiego co mnie do Ciebie ciągnie. Jesteś takim słodkim draniem, któremu potrafię wybaczyć nawet największe błędy. Wciąż jesteś dla mnie ważny, choć codziennie wmawiam sobie, że moja dobroć dla Ciebie się skończyła, że tym razem nie będę już taka miła. Ale gdy wraca do mnie przeszłość, wszystko się zmienia. Staję się kruchą, porcelanową lalką, która ma nieograniczone miejsce w sercu i znów czeka aż ją pokochasz. Tak bardzo brakuje jej dobroci, miłości i troski z twojej strony. Choć za dnia silna, pewna siebie i uśmiechnięta, w nocy słaba, smutna istota. Istota, która wciąż nie umie zapomnieć o przeszłości, która tak dużo wniosła wspomnień do jej życia.
sobota, 1 października 2011
Tak bardzo boli.
Myliłam się. W tak wielu sprawach się pomyliłam. Pomyliłam się co do ludzi. Wiem już, że nie warto im ufać. Zawieść się na kimś, to bardzo boli. Rozwala nas od środka. Najgorsza jest sama myśli, że już nigdy nie będzie tak samo. Że to co dobre nie wróci. Że straciliśmy coś dla nas cennego. Albo kogoś. Potem wszystko uderza z podwójną siłą kiedy widzimy tą osobę na ulicy, kiedy z nią rozmawiamy, chociażby przypadkiem. Wspomnienia zadają okropny ból. Przestaje nam w pewnej chwili zależeć na tym co się stanie. Jesteśmy obojętni na wiele spraw. Odcięci od rzeczywistości żyjemy marzeniami. Nieprzespane noce dają nam się we znaki. Nie potrafimy się na niczym skupić. Stajemy się egoistami w swoim bólu. Cierpienie boli zarazem dając do myślenia.
Jestem w zamkniętej klatce. Klatce wyboru, między rozumem i sercem. Każde z nich mówi coś innego. Każde z nich kusząc mnie, woła do siebie. Każde z nich, daje mi złudne marzenia i poczucie siły. A tak naprawdę, ani jedno ani drugie nie ma racji. Nie wiem już co zrobić, co myśleć i czuć. To wszystko jest takie fałszywe. Otaczają mnie same egoistyczne i zakłamane twarze. Twarze ludzi, którym jeszcze wczoraj ufałam. Z którymi jeszcze wczoraj potrafiłam się głośno śmiać. Z którymi byłam gotowa dojść na koniec świata. Dziś nie potrafię powiedzieć już, kim dla mnie są. Nie umiem określić czy nadal mi na nich zależy, po tym wszystkim ile przez nich wycierpiałam. Wiem, że dla nich się nie liczę. Tak naprawdę nie zależy im na moim życiu. Nie zależy im na mnie, ani na tym co się ze mną stanie. Wbrew temu co mówią, po ich zachowaniu widać co czują w środku.
Myślałam, że wszystko już jakoś się ułoży. Jak zwykle się myliłam. Nie umiem sobie nawet przypomnieć, co mi kiedykolwiek w życiu wyszło. W głowie tkwią tylko same złe myśli i przykre, pełne bólu wspomnienia. Nie umiem już sobie poradzić. Nie umiem tego przyswoić. Gubię się w otaczającym mnie świecie. Sama w tych czterech ścianach przeznaczenia, pełnych bólu i przykrych zdarzeń. Sama. Nie umiem już sobie pomóc. Nie umiem przyswoić pomocy innych. Nie obchodzi mnie to co się teraz stanie. Niestety żyję przeszłością, której nie potrafię zapomnieć.
Jestem w zamkniętej klatce. Klatce wyboru, między rozumem i sercem. Każde z nich mówi coś innego. Każde z nich kusząc mnie, woła do siebie. Każde z nich, daje mi złudne marzenia i poczucie siły. A tak naprawdę, ani jedno ani drugie nie ma racji. Nie wiem już co zrobić, co myśleć i czuć. To wszystko jest takie fałszywe. Otaczają mnie same egoistyczne i zakłamane twarze. Twarze ludzi, którym jeszcze wczoraj ufałam. Z którymi jeszcze wczoraj potrafiłam się głośno śmiać. Z którymi byłam gotowa dojść na koniec świata. Dziś nie potrafię powiedzieć już, kim dla mnie są. Nie umiem określić czy nadal mi na nich zależy, po tym wszystkim ile przez nich wycierpiałam. Wiem, że dla nich się nie liczę. Tak naprawdę nie zależy im na moim życiu. Nie zależy im na mnie, ani na tym co się ze mną stanie. Wbrew temu co mówią, po ich zachowaniu widać co czują w środku.
Myślałam, że wszystko już jakoś się ułoży. Jak zwykle się myliłam. Nie umiem sobie nawet przypomnieć, co mi kiedykolwiek w życiu wyszło. W głowie tkwią tylko same złe myśli i przykre, pełne bólu wspomnienia. Nie umiem już sobie poradzić. Nie umiem tego przyswoić. Gubię się w otaczającym mnie świecie. Sama w tych czterech ścianach przeznaczenia, pełnych bólu i przykrych zdarzeń. Sama. Nie umiem już sobie pomóc. Nie umiem przyswoić pomocy innych. Nie obchodzi mnie to co się teraz stanie. Niestety żyję przeszłością, której nie potrafię zapomnieć.
Monotonność mojego życia.
Znów tak dużo wydarzyło się w moim życiu. Parę pozytywnych rzeczy, jednak mogę powiedzieć, że więcej tych złych. Nigdy nie może być idealnie, widać taki już mój los. Coś się kończy i coś zaczyna. Nie wiem czy moje kontakty z innymi można jeszcze nazwać przyjaźnią. I nie wiem też czy żałuję, że tak się stało. Jestem neutralna na wiele spraw. Ale w głębi serca rani mnie zachowanie innych. Tylu rzeczy nie zapisałam w pamiętniku, może dlatego, że mam siły do nich wracać. Może dlatego, że są zbyt ważne dla mnie teraz, a może po prostu nie chcę przypomnieć sobie o nich w przyszłości. Nie wiem co myśleć, co robić, co czuć. Wszystko na pierwszy rzut oka wydaje się takie łatwe. Dla mnie już nie ma nadziei, że wszystko się ułoży po mojej myśli.
Dziękuję komuś, kto pomimo wszystkiego co między nami się stało nadal stara się mi pomóc. Tak bardzo cenię chwile spędzone z tą osobą. Szkoda tylko, że nie potrafię jej już pokochać...
Dziękuję komuś, kto pomimo wszystkiego co między nami się stało nadal stara się mi pomóc. Tak bardzo cenię chwile spędzone z tą osobą. Szkoda tylko, że nie potrafię jej już pokochać...
wtorek, 27 września 2011
Odnawiamy stare wspomnienia.
Dostałam to czego chciałam. Zmiany.
Trochę ich za dużo jak na raz.
Ale ja nie mogłam tego wybrać.
Nie mogłam powiedzieć STOP!.
Nie mogłam kazać Ci przestać, bo nie słuchałeś.
Liczyłeś się tylko Ty i Twoje marzenia.
Ja poszłam w kąt.
Doświadczyłam bólu, odrzucenia.
Dziękuję.
Teraz czuję się silniejsza.
Łatwiej mogę to znieść.
Nie boję się powiedzieć, że to koniec.
Koniec tej ''prawdziwej'' miłości.
Nie ! Ona nigdy nie istniała.
Było tylko fałszywe uczucie, złudzenie, sen.
Tak naprawdę, nigdy mnie nie kochałeś. Something in the water.
Subskrybuj:
Posty (Atom)