Kiedy nadchodzi noc, siadam na łóżku włączając ulubiony bit, biorę długopis i przelewam swoje myśli na kartkę. Multum mało ważnych słów, na jednym, niepozornym kawałku papieru. Piszę o wszystkim jak i zarówno o niczym. Punktem tego co tworzę jest życie i on, tak dając mi natchnienie podprowadza słowa, w których zawarta jest cała prawda. Piszę, jak uwielbiam jego źrenice, w których za każdym razem widzę swoje odbicie. Uwielbiam jego usta, które zawsze pragną więcej i jego ciało, którego zapach jest w stanie pochłaniać, bez jakichkolwiek zahamowań. Jego uśmiech, którym potrafi zaczarować lepiej niż nie jeden bajkowy czarodziej, w tych wszystkich bajkach o księżniczkach. Te wszystkie drobne gesty, którymi potrafi wywołać niepohamowaną radość i sprawić, że śmieją się też moje oczy. To spojrzenie którym, wnika w sam środek mnie i tak świetnie hipnotyzuje... Całe pudełko takich właśnie marnych kartek papieru kryje się gdzieś w głębi mojego biurka. One nigdy nie ujrzały światła dziennego, bo są wielkimi zagadkami nocy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz