Śpi koło mnie. Tak spokojnie. Z ufnością tuli się do mojej sylwetki. Oddycha miarowo i rytmicznie. Dwa płytkie i równe oddechy, a następnie jeden głębszy. Lekko drży mu lewa powieka. Na pewno coś mu się śni. Przytula mnie mocniej. O wiele za mocno. Bo ledwo mogę oddychać ściśnięta przez jego silne ramiona. Próbuję się wyswobodzić by dać sobie szansę na złapanie jednego małego haustu powietrza. I wtedy on się budzi i zdaje sobie sprawę, że nieświadomie, prawie mnie udusił.
-Przepraszam. Śniło mi się,że chciałaś mnie opuścić. Nie mogłem do tego dopuścić. Prędzej bym umarł niż pozwolił Ci odejść -mówi skruszony. A ja uśmiecham się lekko gdy masuje moje obolałe ciało. Jest taki słodki i wrażliwy. W jednej chwili czuję jego siłę, a w drugiej pokazuje mi wnętrze siebie i to co czuje w środku. Tak bardzo się cieszę, że może być tylko mój.